Ufffffff, Meee już ostrzyżona! Tym razem obeszło się bez ofiar. Mam kilka kilogramów wełny i właśnie znalazłam super krosna tkackie za nieduże pieniądze. Będzie się działo. Najważniejsze jednak jest to, że po strzyżeniu owieczka nie miała do mnie pretensji i przyszła chętnie na głaskanie i podjadanie suchego chlebka. Zrobiła mi tym wielką przyjemność.
Uprałam trochę wełny i wyskubałam z niej resztki słomy i siana – jest cudowna!!! Puszysta, biała mgiełka. Zdjęcia pozostawiają do życzenia, gdyż oczywiście zapomniałam aparatu i robiłam je telefonem. Niemniej widać na nich moją (a raczej Kacpra) Dzielną Owieczkę Meee, która pod mnogością futerka okazała się jednak dosyć okrąglutka-grubiutka.