Ale wczoraj się zadziało. Bourbon, pieszczoszek Zuzanny, został dołączony do stada, a może trafniej byłoby powiedzieć, że stado zostało dołączone do Bourbona.
Bourbon to bardzo spokojny i przyjazny koń. Całkowicie unika konfrontacji i, jak na razie, nie ma charakteru konia mocno walczącego o pozycję w stadzie.
Pierwsze kontakty z wybranymi osobnikami stada na maneżu Bourbon odebrał mało przyjemnie. Ograniczona przestrzeń wyzwoliła w Duchu i Gidze wzmożone poczucie zagrożenia. Bourbon przyparty do bandy powiedział dość i opuścił padok … rzutem przez barierkę, jak wprawny komandos.
Potem Zuzanna zabierała go razem z Gigą i Gorem na spacery do lasu. Spacery były spokojne i obiecujące.
Zdecydowałyśmy połączyć go ze stadem dopiero jak konie staną na naprawdę dużej łące, żeby dać mu możliwość ucieczki i schowania się a pozostałym koniom stworzyć komfort odległości od „intruza”. W południe Bourbon, Gor, Gido i Staruszek Abołs stanęły razem wśród wybujałych traw letniego pastwiska. O dziwo stróżem tego małego stada i jego przewodnikiem okazał się mały popielaty Gido, który wziął na siebie obowiązek trzymania Bourbona na dystans. Gor, jak to Gor – okazał się wspaniałym negocjatorem i kolegą. Jak przyjecałam do stajni po południu zobaczyłam taki widok: Abołs, Gido i Gor stały przy pastuchu tęsknie wpatrując się w stado, zaś Bourbon 250 metrów dalej za drzewami patrzył na Hagę i Dunkana – swoje pierwsze małe stadko i modlił się o powrót do dawnych towarzyszy.
Około 19 pozostałe konie weszły na dużą łąkę. Bourbon stał cichutko za krzakami, udając, że go tam nie ma. Jednak ciekawość i tęsknota za przynależnością do stada okazały się silniejsze. Zaczął powolutku zbliżać się do zupełnie niezainteresowanych koni, które zajadały trawę. I znowu scenariusz się powtórzył. Gido, który najwyraźniej aplikuje na stanowisko przywódcy (w miejsce Ducha) zaczął odseparowywać Bourbona od stada. Stado zainteresowane trawą, całkowicie zignorowało jego bohaterskie wyczyny. Bourbon początkowo ustępował, ale po pewnej chwili, kzorientowawszy się, że bojowy Gido jest mnieszy od niego i raczej mało groźny, chociaż bardzo ważny – odsadził się na niego zadem i … porozumienie zostało nawiązane. W „międzyczasie” Gido dostał bęcki od Ducha, który uświadomił mu, że jednak on jest szefem, później Duch dostał bęcki od Gida, któy niekoniecznie zgodził się z jego opinią. Stado się rozruszało, ostatecznie oderwało od trawy i postanowiło ją porządnie udeptać, robiąc dynamiczne wycieczki do nowego kolegi. Giga, która przyjęła obowiązki klaczy naczelnej i słusznie, bo jest młoda, dynamiczna i ładna więc jej się to prawnie od życia należy, uznała, że trzeba ustalić priorytety. Wydeptała chyba najwięcej trawy, ganiając w te i z powrotem do kolegi i do stada. Jak zwykle najwięcej spokoju wykazał Gor, który poszedł paść się w pobliżu Bourbona. Gido ostatecznie przedłożył wspólne galopady nad obowiązek ochrony stada i chyba zostali kumplami. W „międzyczasie” wycieczki zapoznawcze poczyniły FX, Fedora, mniej entuzjastycznie Demona, Gaja i Duch. Obeszło się bez ofiar. Noc przebiegła spokojnie.
Dzisiaj po południu zweryfikuję pozycję Bourbona w stadzie i dam Wam znać. A teraz kilka zdjęć.